17 kwietnia 2017

Col d'Aubisque

Wybrałem się dzisiaj, by zdobyć jedną z przełęczy, która nie leży na granicy hiszpańsko-francuskiej (jak Somport czy Portalet, choć przez tę drugą przejeżdżałem dwa razy), lecz w całości znajduje się po stronie najstarszej córy Kościoła, a najmłodszej córy Islamu. Wybór padł na znaną z Tour de France i słynącą z wyrywających z butów widoków Col d'Aubisque (1709 m n.p.m.).

Wystartować udało się standardowo, czyli dopiero przed godziną 11:00. Znowu po średnio przespanej nocy. Do rzeczonej przełęczy miałem około 86 kilometrów do pokonania z Sabi. Problem w tym, że z poziomu blisko 800 m n.p.m. najpierw musiałem wspiąć się na wysokość 1794 m n.p.m. (Puerto del Portalet, przed którą spotkałem kolarza z Kraju Basków na rowerze górskim – na moje !hola! odpowiedział !aba! i od razu przypomniał mi się fragment filmu „Ocho apellidos vascos”, gdzie mowa była o języku baskijskim), by potem zjechać do poziomu 525 m n.p.m. w okolicach miejscowości Laruns i stamtąd znowu rozpocząć wspinaczkę z finiszem na wysokości 1709 m n.p.m. I to tylko w jedną stronę. Wracając, zjechałem do Laruns i z poziomu 511 m n.p.m. rozpocząłem około 30-kilometrowy podjazd pod Puerto del Portalet, co dało rekordowe, 1283-metrowe przewyższenie na jednym podjeździe. Na szczycie granicznej przełęczy byłem o godzinie 19:00. Stąd zostały już tylko 42 kilometry do domu.

Na szczęście obyło się bez nieprzewidzianych przygód, choć drogi na niektórych odcinkach były dość dziurawe i nierówne, szczególnie fragmenty w okolicach Laruns. Zdecydowana większość trasy na Col d'Aubisque wyłożona jest płaskim jak stół asfaltem. Z niebywałą przyjemnością śmigałem w dół z prędkością ponad 60 km/h po delikatnie wyprofilowanych zakrętach. Musiałem tylko uważać w kilku miejscach, gdyż za półmetrowej wysokości murkiem rozpościerała się kilkusetmetrowa przepaść. W Laruns niestety nie znalazłem żadnego sensownego miejsca, gdzie można było coś zjeść, więc ostatni podjazd rozpocząłem z nadzieją, że na niezbędny posiłek (trzy batoniki, w sumie 80g, to za mało na taką trasę) zatrzymam się po drodze. Gdy bomba zbliżała się nieubłaganie, miejsce takie pojawiło się w miasteczku Gabas – było to bar przy małym hotelu, gdzie troszkę „se habla espanol”, dzięki czemu udało mi się zamówić bocadillo z serem Ossau-Iraty pochodzącym z pokonywanej właśnie doliny.

U góry, na drugi raz tego dnia pokonywanej Puerto del Portalet, turystów i klientów sklepów już prawie nie było. Na ostatnim zjeździe zmarzłem nie mniej niż na poprzednich. Generalnie pogoda dopisała, przez cały dzień było dość ciepło, ale na zjazdach przydałyby się ubrania zimowe. Od strony Francji wiał delikatnie chłodny wiatr, który potęgował uczucie zimna. Z kolei na podjazdach, w tym, co miałem na sobie, albo gotowałem się okrutnie, albo było stosunkowo akceptowalnie, gdy droga prowadziła w cieniu lub na pewnej już wysokości. Jedyne czego brakowało, to ocieplaczy na kolana, które zmarzły na pierwszym zjeździe i później trochę bolały, oraz zdecydowanie większej torby podsiodłowej, by nie wozić kilograma tobołków na plecach. Takowej mam zamiar dorobić się w maju, a wówczas 300-kilometrowe wojaże po górach nie będą mi już straszne.

Strava wyliczyła wartość pokonanego przewyższenia na około 5500 m. To tak, jakbym na dystansie 180 kilometrów dwa razy wjechał na Rysy z poziomu morza i dwa razy z nich zjechał. Całkiem nieźle, choć zastanawiam się, czy w tej sytuacji wykonalna jest trasa, którą lokalsi planują kolejny raz odbyć na początku czerwca, a o której ja myślę już od 2015 roku. Dzisiejsza jazda zdaje się być świątecznym spacerkiem przy niej. Tymczasem troszkę zdjęć, bym nie tylko ja czuł się widokami wyrwany z butów:


Lanuza

Sallent de Gállego

Formigal

1794 m n.p.m. po raz pierwszy

Pic du Midi d'Ossau (2884 m n.p.m.)

Vallée d'Ossau

Zapora na Lac de Fabrèges



Laruns

Siesta po francusku











Dalsza droga w kierunku Col du Soulor jest zamknięta od listopada do maja




Powrót w górę Vallée d'Ossau


Przed Puerto del Portalet

Dane:
182,13 km
8 h 07 min 12 sec
Vśr = 22,43 km/h
Vmax = 75,20 km/h

Słowo na dziś:
s'il vous plaît - proszę uprzejmie (dzisiaj coś z francuskiego - akurat tego zwrotu nie mogłem sobie przypomnieć na trasie)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz