25 lipca 2017

Las Fiestas de Santiago en Sabiñánigo

Hiszpańska fiesta to pojęcie na tyle szerokie, że trudno dobrze ująć je w kilku słowach. Zasadniczo jest to jedna z tych rzeczy, z których słynie ów kraj. W Hiszpanii każda miejscowość – od najmniejszej, kilkunastoosobowej wioski, przez miasteczka średniej wielkości, aż po największe miasta typu Barcelona czy Madryt, choć w przypadku tych ostatnich można mówić raczej o poszczególnych dzielnicach – ma swoją fiestę. Fiesta taka to nic innego, jak lokalne święto będące wspomnieniem patrona danej parafii lub patrona całej miejscowości. Za dobry przykład może tu posłużyć Fiestas de San Lorenzo (wspomnienie Świętego Wawrzyńca z Rzymu) w Huesca, skąd pochodzili jego rodzice. Przy okazji, z jego osobą związana jest ciekawa legenda dotycząca Świętego Graala, do której fragmentów swego czasu odniosłem się opisując Monasterio de San Juan de la Peña.

19 lipca 2017

Cascada de Oros Bajo

Zaledwie kilkanaście kilometrów od Sabiñánigo znajduje się wioska Oros Bajo. Tuż obok niej rozpoczyna się szlak, którym po 5-minutowej wędrówce można dotrzeć do urokliwego wodospadu noszącego tę samą nazwę, co pobliskie miasteczko.

15 lipca 2017

Dwa dni we francuskich Pirenejach z hiszpańskimi Mistrzami

Gdyby rok temu ktoś powiedział mi, że będę jeździł po francuskich Pirenejach z hiszpańskimi Mistrzami, stwierdziłbym że jest chyba niespełna rozumu. I zarazem grubo bym się pomylił. Życie pisze jednak najlepsze scenariusze.

13 lipca 2017

Dwa światy

13. lipca miał miejsce 12. etap Tour de France z Pau do stacji narciarskiej Peyragudes. Z uwagi na wygląd tegorocznej trasy, była to ostatnia z dwóch okazji obejrzenia etapu na żywo, wybierając się na rowerze do Francji. Dzień wcześniej w tym mieście kolarze finiszowali. W środę nie mogłem wybrać się, ponieważ obchodziliśmy pewną rocznicę, świętując ją m. in. zjazdem na Tirolina Valle de Tena. Pozostał zatem czwartkowy start etapu w Pau.

11 lipca 2017

La fiesta de San Fermín en Pamplona

Każdego roku na początku lipca w Pamplonie odbywa się fiesta ku czci patrona miasta, świętego Firmina, biskupa Amiens, męczennika chrześcijańskiego. Prawdopodobnie urodził się on między II a IV wiekiem w Pompaelo, czyli dzisiejszej stolicy wspólnoty autonomicznej Navarra. Zginąć miał w więzieniu przez ścięcie. Fiesta upamiętniająca tego świętego Kościoła katolickiego już dawno zatraciła swój religijny charakter.

5 lipca 2017

Valle de Tena Party, Vol. 2

Część pierwsza dokładnego zaliczania wszystkich podjazdów w Valle de Tena miała miejsce 7. kwietnia. Tamtego dnia ograniczyłem się do wspinaczek znajdujących się poniżej 525-metrowego Túnel de Escarra znajdującego się w pobliżu miejscowości Escarrilla. Były to między innymi podjazdy do wiosek Barbenuta i Espierre, Hoz de Jaca, Piedrafita de Jaca, Betés de Sobremonte i uzdrowiska Balneario de Panticosa.

25 czerwca 2017

Orosiada 2017 y Romería al Puerto de Santa Orosia

W drugi piątek czerwca odbyła się kolejna edycja Orosiady. Jest to jakby pieszy rajd (bo pielgrzymką jeszcze bym tego nie nazwał) z kościoła znajdującego w El Puente de Sabiñánigo – najbardziej na południe wysuniętej części miasta – do kościoła w Yebra de Basa.

Iglesia de San Nicolás w El Puente de Sabiñánigo znajduje się na szlaku pielgrzymkowym El Camino del Pastor, który prowadzi z Jaca przez Sabiñánigo i Yebra de Basa aż do Ermita de Santa Orosia, kaplicy położonej na płaskowyżu na wysokości 1550 m n.p.m. Czerwcowa pielgrzymka odbywa się każdego roku – i tak już od kilkuset lat. Tego dnia pokonaliśmy zaledwie jej fragment. Mieliśmy jednak przedsmak tego, co czekało na nas 25. czerwca.

10 czerwca 2017

Pre HQ, czyli QH verte

Nie minęły trzy dni jak znowu wybraliśmy się na dobrze poznaną już trasę, lecz tym razem w przeciwnym kierunku. O dziwo, nie tylko dla mnie ta wersja stanowiła zupełną nowość. Powodem kolejnego w tym tygodniu krążenia po tej samej pętli była obecność w okolicy chłopaka o trudnym do wypowiedzenia imieniu - nazywa się on bowiem Garikoitz Bravo.

8 czerwca 2017

Pre Quebrantahuesos sin Hoz de Jaca

W ramach przygotowań do QH 2017 zorganizowaliśmy przejazd trasą gran fondo przy wsparciu samochodu technicznego. W jego bagażniku ukryte były dobra w postaci zimnego piwa, zimnych napojów energetycznych i zimnej wody. Ponadto służył jako mobilna szafa na ubrania.

20 maja 2017

Fozes de Fago y Biniés y también Ansó

Krótka wycieczka w okolice miejscowości Ansó. Do miasteczka można dojechać czterema drogami: od południa dwie prowadzą równoległymi dolinami, od północy jedna wiedzie doliną Zuriza, natomiast od wschodu, drogą rozpoczynającą się w Hecho należy pokonać znajdującą się w połowie trasy przełęcz.

9 maja 2017

Monasterio de San Juan de la Peña

Wczoraj byłem w Valle de Aragüés i zaliczyłem podjazd prowadzący doliną aż do Refugio de Lizara, natomiast dzień wcześniej, w niedzielę kolejny raz odwiedziłem Monasterio de San Juan de la Peña.

5 maja 2017

La fiesta del Primer Viernes de Mayo en Jaca

W pierwszy piątek maja odbywa się w Jaca jedna z kilku tamtejszych fiest – jednodniowa (choć różne imprezy organizowane są od czwartku do soboty), lecz chyba najważniejsza i najgłośniej obchodzona.
 

4 maja 2017

Pico del Águila y Túnel de Manzanera

Pico del Águila – Szczyt Orła, którego wysokość według różnych źródeł szacowana jest na 1608-1629 m n.p.m. nie został dzisiaj przeze mnie zdobyty z uwagi na stan nawierzchni drogi prowadzącej do znajdujących się niedaleko wierzchołka anten telekomunikacyjnych.

22 kwietnia 2017

Peña Montañesa, Real Monasterio de San Victorián y Valle de Vió

Kilka zdjęć z sobotniej przejażdżki z ekipą z Burgos. Celem był Real Monasterio de San Victorián leżący u podnóża wysokiej Peña Montañesa. Powrót miał miejsce widowiskową drogą prowadzącą przez Valle de Vió, a następnie obok Cañon de Añisclo.

Widok na Sobrarbe spod monasterio

18 kwietnia 2017

Cañón de Añisclo

By po wczorajszej jeździe zarżnąć się jeszcze bardziej, wybrałem się odwiedzić miejsce, obok którego przejeżdżałem bodaj dwa czy trzy razy, ale nie miałem świadomości tego, iż wjeżdżając na pobliską „górkę”, gdzie znajdują się miejscowości Vió i Buerba, oczom mym ukaże się w całej swojej okazałości to, co z dołu nie robiło takiego wrażenia. Chodzi o Cañón de Añisclo.

17 kwietnia 2017

Col d'Aubisque

Wybrałem się dzisiaj, by zdobyć jedną z przełęczy, która nie leży na granicy hiszpańsko-francuskiej (jak Somport czy Portalet, choć przez tę drugą przejeżdżałem dwa razy), lecz w całości znajduje się po stronie najstarszej córy Kościoła, a najmłodszej córy Islamu. Wybór padł na znaną z Tour de France i słynącą z wyrywających z butów widoków Col d'Aubisque (1709 m n.p.m.).

12 kwietnia 2017

Valle de Pineta

Nie wiem, z czego to wynika, ale ostatnio z trudem przesypiam noce poprzedzające dłuższe trasy. Dzisiaj było podobnie – w sześć godzin miałem wyspać się za dziewięć, ale ostatecznie w miarę znośnie przespałem może trzy godziny. Dlatego też pobudki o godzinie 7:00, 8:00 i 9:00 nie doszły do skutku. Zombie wstało z łóżka dopiero o godzinie 9:31. W tej sytuacji moment wyjazdu automatycznie został przesunięty w czasie. Mocno zmęczony Sabi opuściłem dopiero przed godziną 11:00. Celem dzisiejszego dnia była odległa o 100 kilometrów Valle de Pineta.

3 kwietnia 2017

Vuelta al País Vasco 2017 - 1a etapa

Dopiero wczoraj wyczytałem, że następnego dnia rusza Vuelta al País Vasco. Przeanalizowałem trasę i okazało się, że pierwszy raz od dawna trasa wyścigu będzie przebiegała w okolicach Pamplony. Poniedziałkowy etap ma wystartować w centrum miasta i zakończyć się na jego obrzeżach, kolejny natomiast powiedzie z Pamplony na południowy-zachód Navarry. Pomyślałem chwilę i doszedłem do wniosku, że to może się udać.

29 marca 2017

Huesca y Castillo de Loarre

W największym skrócie, gdyż organizm domaga się odpoczynku: po prawie nieprzespanej nocy – bo 3 godziny lekkiego snu można uznać za nieprzespaną noc – wyjechałem z Sabi o godzinie 8:40 (pierwotnie miało być o godzinie 7:00). Pierwszym celem była stolica prowincji, Miasto Mgieł – Huesca, następnym – zamek Loarre.

26 marca 2017

Monasterio de la Virgen de Monlora

W sobotni wieczór napisał do mnie miły znajomy Manu. Oznajmił, że następnego dnia wraz z kilkoma osobami planują odbyć rekonesans trasy wyścigu, który ma zostać rozegrany w przyszłą niedzielę: 135 kilometrów i nieco ponad 1000 metrów przewyższenia. Mając uzasadnione wątpliwości co do pogody – przez całą sobotę padał śnieg z deszczem – zgodziłem się dopiero po dłuższej chwili.

10 marca 2017

Puerto del Portalet

Korzystania z pięknej pogody ciąg dalszy. Dzisiaj padło na przełęcz Portalet. Nauczony doświadczeniem dnia poprzedniego, nie uległem wątpliwościom dotyczącym ilości ubioru wierzchniego, jaką winienem zabrać ze sobą, aby czuć się stosunkowo komfortowo w wysokich górach. Choć w dolinie i na podjazdach było delikatnie za gorąco, podczas ataku szczytowego było już całkiem przyjemnie, gdyż od strony Francji wiał delikatny, rześki wiaterek.

9 marca 2017

Puerto de Somport

Niby jeszcze zima, a już lato. Dzisiaj było 20 st. C, jutro mają być 24 st. C, w sobotę podobnie. Do tego bezchmurne niebo. Ale niedługo ma się lekko ochłodzić i w końcu przyjdzie wiosna. Strasznie pomieszane są te „temperaturowe” pory roku.

28 lutego 2017

Lata lecą, czas ucieka

Primo: nie mam pojęcia, czy tytuł tego wpisu stanowi fragment tekstu jakiejś piosenki, czy nie - nawet jeśli tak, nie został z tego źródła zaczerpnięty, lecz w mym umyśle pojawił zupełnie przypadkowo.
Secundo: chciałbym, aby ów krótki, poniżej zamieszczony wywód nie zalatywał zbytnio egzystencjalizmem.
 

18 lutego 2017

Vuelta a la Peña

Trzecia setka w tym roku. W ubiegłą sobotę minąłem się z grupą, ponieważ tego dnia mieli zorganizowaną oficjalną prezentację. Jako drużyna AACC Kapelmuur wybrali się rano na zrobienie wspólnej fotografii. Dzisiaj jednak udało nam się spotkać o godzinie 10:00 na jednym z miejskich placów. Zaplanowana trasa liczyła sobie 110 km. 

9 lutego 2017

Balneario de Panticosa

Z uwagi na to, że po całym dniu jestem zupełnie pozbawiony mocy, będzie krótka historia obrazkowa. Pół nocy zarwałem ucząc się na egzamin z czasowników. Po kursie zastanawiałem się, czy nie zmarnować dnia kładąc się spać. Wybrałem jednak inną opcję - spokojną przejażdżkę. Tempo emeryckie, by nie dostać zawału. W końcu zdarzył się prawie bezwietrzny dzień. W Biescas było aż 14 st. C.

31 stycznia 2017

Canfranc-Estación

Co to był za dzień…

Generalnie nic szczególnego się nie wydarzyło, jednak dzień odstawał swą innością od ostatniej średniej. Zaczęło się od tego, że strava trochę mnie pochłonęła. Kiedyś miałem do niej awersję, ponieważ zaniżała dane (faktycznie, o blisko 2%), a ludzie wyznaczali nieprzemyślane segmenty. Zmieniłem pogląd na tę sprawę, gdy sam spróbowałem. No i się wkręciłem. Dzisiaj postanowiłem w pełni wykorzystać sprzyjające warunki pogodowe i zrobić pierwszą w tym roku setkę. Gdy wyjeżdżałem, było akurat 14 st. C.


21 stycznia 2017

Św. Sebix

Hiszpanie jednak potrafią się bawić. Z uwagi na zagrożenie pożarowe, od kwietnia czy maja obowiązuje zakaz grillowania. Dlatego imprezują w styczniu. Miesiąc jest długi i raczej zimny, więc zabawę trzeba sobie jakoś zorganizować. Na początku roku jest święto Sześciu Króli (jak to jeden z polskich polityków swego czasu stwierdził), a teraz, podczas wspomnienia św. Sebixa rodziny ze znajomymi, młodzi z towarzystwem - wszyscy przygotowują wielkie ogniska. Zewsząd znoszą jakieś drewno, palety i inne rzeczy, które będą dawały ciepło przez cała noc. Do tego trochę jedzenia i dużo napojów wyskokowych.

16 stycznia 2017

Navasilla

W nocy spadł w mieście pierwszy śnieg. Nie jakieś tam okruszki jak w dniach poprzednich, a poważny, mokry śnieg. Było dość ciepło, więc szanse na przetrwanie miał małe. Prognozy zapowiadały 2 st. C w ciągu dnia. Było 10 st. C. Do południa po śniegu nie było już śladu. Ostał się jedynie na okolicznych wzniesieniach.

11 stycznia 2017

Hoz de Jaca, Betés de Sobremonte

Dziwne rzeczy dzieją się ostatnio: wczoraj spadł pierwszy od półtora miesiąca deszcz, dzisiaj natomiast miało padać do godziny 13:00, ale jakimś zrządzeniem losu chmury utrzymywały się tylko nad wysokimi górami. Spadł z nich śnieg, więc w końcu szczyty pięknie się zabieliły. Temperatura też spłatała figla. Wychodząc przed południem na kurs językowy, chciałem ciepło się ubrać, lecz coś mnie tknęło i tego nie uczyniłem. Na zewnątrz powitała mnie wiosenna aura. W najcieplejszym momencie dnia słupki wskazały blisko 15 st. C w cieniu. Wyjątkowo kurs nie odbył się, zatem w tak ładnym dniu nie mogłem zrobić nic innego, jak wybrać się na brutalny trening.

6 stycznia 2017

Sześciu Królów

Z trudem doczekałem dnia, kiedy stan zdrowia pozwolił w końcu wyjść na rower. Szału nie było: mało mocy, dużo kataru. Pokręciłem się po okolicy oraz wypróbowałem stravę. Ostatniego dnia starego roku założyłem konto, dzisiaj były pierwsze testy. Zainstalowałem aplikację na tablecie i wyruszyłem w trasę. Giepees zaskoczył jakieś 3 km od startu. Nie wiem, dlaczego tak późno. Zaliczyłem kilka segmentów, oczywiście wszędzie miejsca pod koniec stawki. Z uwagi na tutejszą ilość PROsów, ciężko będzie wykręcić jakiś dobry wynik. Różnica w prędkości maksymalnej zmierzonej przez licznik i przez GPS wyniosła zaledwie 1 km/h, więc nie ma źle. Bajer jest, ale myślę, że z czasem mi przejdzie, chociażby dlatego, że muszę wozić na plecach 7-calowe bydlę. Trzeba będzie przeprosić się z obecną technologią. Niespełna dwa tygodnie temu mojej nokii stuknęło 10 lat, bez kitu. Pora więc pomyśleć o jakimś miziafonie, bo licznika rowerowego za 1500 zł raczej nie kupię.